Rynki papierów wartościowych to najistotniejsze dzisiaj waluty. Nie ma dramatu, spadki są ale głownie w Europie zachodniej. Można powiedzieć że Warszawska Giełda Papierów Wartościowych trzyma się mocno. Ogólnie nie jest źle ale jest też o czym myśleć. A mianowicie, można powiedzieć że ostatnio frank szwajcarski “zanurkował”. Bowiem kilka dni temu komisarz Unii Europejskiej do spraw energii Gunther Oettinger powiedział że sytuacja wymyka się z pod kontroli (chodzi oczywiście o sytuacje w Japonii). Otettinger zaznaczył że “nadchodzące godziny mogą przynieść jeszcze katastrofalne wydarzenia”. Rynki na słowa komisarza zareagowały paniką i dzięki temu frank szwajcarski wzmocnił się w stosunku do złotego do ponad 3 złotych 28 groszy.
Eksperci jednak twierdzą że nie należy się poddawać ponieważ frank był w trendzie wzrostowym od 2008 roku (z pewną przerwą), potem nastąpiła dosyć głęboka korekta, stabilizacja i trend wzrostowy. Kurs franka utrzymywał się powyżej trzech złotych od dłuższego czasu. Wszystko co się ostatnio wydarzyło było kwestią momentu kiedy frank przebije się wyraźnie powyżej 3 złoty. Jednak istotne jest to że jeśli następują nagłe wzrosty, równie nagle te trendy się odwracają i równie dynamicznie zaczyna się ruch w przeciwnym kierunku.
To co można radzić wszystkim kredytobiorcą którzy mają kredyty we frankach szwajcarskich to to aby nie poddawali się panice. Nie wolno na podstawie takiego jednego ruchu, czy jednej informacji, natychmiast panikować i biec aby kredyt przewalutować. Często okazuje się że kiedy przewalutujemy nasz kredyt to waluta którą oryginalnie zaciągneliśmy zaczyna na nowo się osłabiać. Tym bardziej że jeżeli już bierzemy kredyt w walucie to musimy patrzeć na ten kurs w perspektywie dwudziestu, trzydziestu czy minimum piętnastu lat. W ten sposób powinniśmy wyliczyć swoje ewentualne zyski i straty.
Euro a frank szwajcarski
Euro relatywnie było słabsze, nie wzmacniało i nie utrzymywało się na tak wysokim poziomie jak frank szwajcarski. Euro słabło po bardzo mocnych wzrostach w 2008 roku aż do początku roku 2009. Wtedy kiedy zaczęła się hossa na rynkach papierów wartościowych rozpoczeło się osłabianie euro ale także wzmacnianie złotego. Euro dosyć mocno straciło na wartości i nie odrobiło tej straty, dalej utrzymując się w granicach od 3 złotych 90 kilku groszy do 4 złotych.