Najbiedniejsi, Ci którzy o średniej krajowej mogą tylko pomarzyć, przestali być klientami o których marzą banki. Od początku roku co czwarty klient odszedł z banku z kwitkiem z powodu zaostrzenia przepisów – to ma być sposób na tych którzy chcą się zadłużać, a nie powinni ponieważ ich na to nie stać.
Jednak czego bank nie chce dać, da to inny. Firmy z szybką pożyczką zbierają żniwa osób odrzuconych przez banki, oczywiście za odpowiednią cenę. Średnie oprocentowanie rocznego kredytu gotówkowego w banku wynosi 22 proc., a w firmach pożyczkowych nawet 73,5 proc. Innymi słowy, biorąc w firmie pożyczkowej kredyt gotówkowy na 1300 zł., musimy oddać – w ciągu roku – 2300 zł.
Firmy pożyczkowe nie podlegają kontroli Komisji Nadzoru Finansowego; nie muszą więc spełniać jej wymogów, działają zgodnie z prawem, nawet z anty-lichwiarską ustawą, ale to im nie przeszkadza na zarabianiu na dodatkowych opłatach.
Tegoroczne zaostrzenie w przepisach zdolności kredytowej wynika głównie z kłopotów w spłacaniu kredytów konsumpcyjnych. Według banków to właśnie kredyty konsumpcyjne są kredytami najgorzej spłacanymi przez Polaków. Jednak zdaniem bankowców rekomendacja w kredytach hipotecznych jest już zbyt surowa, ponieważ odcięcia od kredytowania może ulec pewna grupa osób która całkiem dobrze reguluje swoje zobowiązania. Z tego właśnie względu Związek Banków Polskich zapowiada że wystąpi o zmianę przepisów, twierdząc że zaostrzenie przepisów ma ochraniać najbiedniejszych przed spiralą zadłużenia, a nie wpędzać w jeszcze większą, z powodu braku wyboru.